W naszym domu znajdują się dwa akwaria. Jedno mniejsze, zdominowane przez samiczki gupika i krewetki, drugie większe, gdzie mieszkają między innymi zbrojnik, modrooki, kosiarka i gupiki samce. Akwarystyka to oczko w głowie mojej dziewczyny, która ma autentycznego fioła na punkcie hodowli najróżniejszych organizmów – oprócz rybek hoduje też rośliny, wszystkie parapety zastawione są doniczkami. Oczywiście w zupełności mi to nie przeszkadza – lubię mieszkać wśród zieleni, a ani rośliny, ani rybki nie są szczególnie absorbujące. Trzeba je po prostu od czasu do czasu nakarmić, podlać, raz na ruski rok przesadzić lub przeczyścić pompkę.
Wpadliśmy ostatnio na pomysł, żeby to hobby przerobić na biznes i zacząć sprzedawać paprotki hodowane w słoikach. W Polsce prawie nikt się tym nie zajmuje, a w Wielkiej Brytanii takie rośliny potrafią kosztować nawet kilkadziesiąt funtów. Sprzedanie trzech – czterech takich słoików miesięcznie bardzo podreperowałoby nasze finanse, więc bardzo prawdopodobne, że wcielimy ten plan w życie.